czwartek, 14 lutego 2013

Medytacja Jedynego Serca

Oddychamy...
Spokojnie, z przyjemnością i w idealnym dla siebie rytmie wdychamy i wydychamy...
Cała przestrzeń wypełniona jest miłością...wdychamy miłość...i wydychamy miłość...wdychamy...i wydychamy...jesteśmy miłością i oddychamy miłością......



Teraz widzimy siebie przed lustrem. Wyglądamy dokładnie tak, jak w tej chwili. Uśmiechamy się do siebie, do naszego odbicia, z miłością. Nasze odbicie uśmiecha się do nas z miłością. Miłość jak oddech przepływa w obie strony, nieustannie...

Na chwilę zamykamy oczy, a gdy je otwieramy, nasze odbicie w lustrze jest czystym światłem, wewnątrz jest diamentowy roziskrzony rdzeń, wysyłający jak słońce niezliczone promienie światła, których barwa zmienia się potem na złocistą. Spoglądamy na to cudowne zjawisko z ogromną radością i wdzięcznością...a potem zamieniamy się z nim miejscami:D W jednej chwili stoimy w lustrze i patrzymy na tę wersję siebie, która stoi przed lustrem. Wygląda ona dokładnie tak samo, świetlista, promienna, wspaniała.....miłość przepływa pomiędzy nami szeroką, świetlistą strugą...jak wdech i wydech...wymieniamy się nieustannie miłością...a potem wyciągamy ręce i stapiamy się ze sobą...lustro znika...jesteśmy sobą, jesteśmy całością, jesteśmy doskonałością.....

Spoczywamy w tym stanie tak długo jak chcemy...... 


A teraz wyskakujemy z tego stanu i znów w swej ziemskiej formie znajdujemy się na otwartej przestrzeni, pod gołym niebem, w pięknym miejscu, w którym chcielibyśmy się znaleźć w tym momencie...przed nami pojawia się ktoś, kogo kochamy.....uśmiechamy się do siebie i patrzymy na siebie z miłością, swobodnie przepływa ona pomiędzy nami szerokim strumieniem...czujemy wielką radość z tego spotkania, i wdzięczność, że znamy tak cudowną istotę i możemy ją teraz widzieć......

Zamykamy oczy, a gdy je otwieramy, przed nami stoi istota uczyniona z czystego światła, jej rdzeń jest jak z diamentu, a potem światło przechodzi w kolor złocisty...przez chwilę napawamy się tym cudownym widokiem...a potem zmieniamy się z nią miejscami...i widzimy to samo: cudowną, świetlistą istotę...:):):)...i w wielkiej radości i zachwycie stapiamy się razem w świetlistą całość, i trwamy w uścisku tak długo jak chcemy...miłość przepływa między nami...jesteśmy wirującą kulą płynącej nieustannie miłości, radości i wdzięczności...... 

 
A teraz widzimy dookoła morze istot...najbliżej nas stoją wszyscy bliscy naszemu sercu w tym życiu, a za nimi wszyscy inni ludzie...i inne istoty w odmiennych formach fizycznych...
blisko nas pojawiają się nasi przewodnicy, mistrzowie, z którymi czujemy związek, aniołowie i archaniołowie...wszyscy uśmiechają się do nas z miłością...i my do nich...zamykamy na chwilę oczy, a gdy je otwieramy, widzimy, że oni wszyscy wyglądają tak samo, jak promienne diamenty lśniące przejrzysto-złocistym blaskiem...miłość wypełnia całą przestrzeń i przepływa pomiędzy wszystkimi, pomiędzy każdymi dwiema istotami...spoczywamy w miłości i błogości tak długo jak chcemy.......

Zamykamy na chwilę oczy, a gdy je otwieramy, wszyscy znikają...stoimy pod otwartym niebem w rozwibrowanej miłością przestrzeni...cały czas czujemy ich obecność...zamykamy oczy i zaglądamy do swego serca...i oni tam wszyscy są...miłość nieustannie przepływa między nami wszystkimi...zaglądamy do serca osoby, z którą stapialiśmy się w trakcie medytacji...i widzimy to samo: morze świetlistych, promieniujących miłością istot...a w sercu każdej z nich są wszyscy...jesteśmy jednym wielkim hologramem Jedynego Serca, które obejmuje sobą cały wszechświat...i dokładnie każda jego część nosi w sobie ten sam wzór...wszyscy kochamy siebie i wszystkich w sobie...... 


Gdy wychodzimy z medytacji, pamiętamy, że każda istota, którą spotykamy na swej drodze, jest dokładnie taka sama jak my, i że jest od nas nieoddzielna...:D:D:D <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3...I tak właśnie jest!:D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz